Był ciepły krakowski dzień. Spacerowałam sobie po uliczkach, parkach, a kiedy miałam ochotę na kawę i szarlotkę zaglądałam do swojej ulubionej kawiarenki na ul. Brackiej. Uwielbiam snuć się po Krakowie, odwiedzać kościoły, pomodlić się podumać….Wracałam właśnie ze spaceru, a na przeciwko mnie, szedł wspaniały mężczyzna w białej luźnej koszuli, błękitnych jeansach i z burzą jasnych włosów….Uśmiechnęłam się a w sercu poczułam ogromną radość. To był Zbigniew Wodecki. Byłam na Jego koncertach, zawsze bardzo je przeżywałam, ale to spotkanie było dla mnie wyjątkowe….,  zawsze będę Jego widzieć, jak idzie sobie uliczką z rozwianymi włosami, w bieli i błękicie, jak Anioł….Kiedy chodziłam jeszcze do podstawówki, w radio z samego rana usłyszałam piosenkę, którą nuciłam do znudzenia…Słowa tej piosenki brzmiały tak:poszukaj muszli nad brzegiem morza, w brunatnych algach zielonej wodzie….jm

jola_maj